Romet to legenda polskich jednośladów. Tak jak można powiedzieć, że Fiat 126p zmotoryzował Polskę, tak Romet dał już wcześniej (od razu po II wojnie światowej) Polakom możliwość zasmakowania w ogóle w pojeździe innym niż rower. Starsi pamiętają popularnego Komara, którym można było wyskoczyć na ryby, na działkę, podjechać do sklepu po zakupy. Jednoślad wszechstronny. Młodsi mogą wspominać Charta, który designem przypominał kultowego niemieckiego Simsona. A jak jest obecnie?
Polska marka żyje i ma się dobrze. Od paru lat produkcja znowu w Polsce (podzespoły rzecz jasna chińskie, ale składa się motorki w kraju) i od strony wizualnej i technicznej nie ma się czego wstydzić. Oferta jest szeroka i względnie przystępna. Osobiście z obecnego roku modelowego podoba się najbardziej widoczna na zdjęciu Zetka 125, naked którego wygląd sprawia wrażenie dwa razy mocniejszego niż jest w rzeczywistości (tylko 9,9 kM). Niczego sobie jest też R 150 Chopper – klasyczny wygląd za śmieszne pieniądze. A dlaczego o tym piszę? Nasuwa mi się porównanie do polskich samochodów, a raczej ich braku; przykro myśląc o Żeraniu, dlaczego jednoślady – jakie by nie były – da się u nas produkować, a jeśli chodzi o auta to jesteśmy na samym końcu Europy?