Ominąć WORD, zgłosić się do organu samorządu terytorialnego z uzyskanym za granicą prawem jazdy i wymienić je na polskie – o takim rozwiązaniu myślą zwłaszcza ci kandydaci na kierowców (także zawodowych), którym nie udało się zdać w Polsce wymaganych egzaminów. Drogi tej szukają również ludzie, którzy uważają, że w Polsce bardzo trudno jest zdobyć prawo jazdy, bo system szkolenia jest fatalny, a egzaminy obliczone tylko na to, by zdający oblewał za byle drobiazg i wracał na kolejny egzamin, oczywiście za stosowną opłatą.
Czechy albo Ukraina
Na amatorów zagranicznych praw jazdy czeka wiele stron internetowych, oferujących pomoc, a niekiedy nawet sprzedaż dokumentu. Tak, czeskie prawo jazdy (a może jego podróbkę) można ponoć kupić, nawet nie myśląc o zdawaniu jakiegokolwiek egzaminu. Zamówienie, opłata, dostawa. Nawet wymieniać go na polskie nie trzeba, bo Czechy należą do Unii Europejskiej.
Z kolei prawo jazdy we Lwowie wyrobić sobie można m.in. przy pomocy ukraińskiej kancelarii. Na jej stronie można wyczytać, że wiąże się to z określonymi wymogami. Trzeba więc zdobyć zameldowanie na Ukrainie, bo tylko jego posiadacze mogą się dostać do szkoły uczącej jazdy i zdawać egzamin. Trzeba też przedłożyć zaświadczenie lekarskie, które potwierdzi brak przeciwwskazań do kierowania pojazdami mechanicznymi. Potem w placówce należącej do ukraińskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zdaje się egzamin. Do Polski przywozi się w końcu ukraińskie prawo jazdy, które zgodnie z porozumieniem zawartym między Polską a Ukrainą podlega wymianie na oficjalny dokument polski.
Byle tylko legalnie…
Rzecz jasna, wszystko musi się odbyć legalnie, ponieważ polskie organy sprawdzają dostępnymi kanałami, czy ukraińskie prawo jazdy jest prawdziwe i zostało wydane po przejściu przez kierowcę wszystkich wymaganych procedur. W razie stwierdzenia, że nie zostały one dochowane (a stwierdzić to nietrudno, chociażby na podstawie danych o długości pobytu kierowcy na Ukrainie), zamiast polskiego dokumentu kierowca może otrzymać wezwanie do prokuratury.
Kto zatem chce zdobyć prawo jazdy na Ukrainie, powinien bardzo starannie wybrać pośrednika, który mu w tym dopomoże. Przede wszystkim unikać należy firm i osób, obiecujących „bezstresowe” zdanie egzaminów i (lub) wyrobienie prawa jazdy w kilka dni. Od takich oferentów można dostać za swoje pieniądze falsyfikat albo dokument wyrobiony w zamian za łapówkę, a niekiedy nie dostać nic. Podobno chytry dwa razy traci – tym bardziej, że taki zleceniodawca nie pójdzie przecież na policję, by się poskarżyć na oszustwo…