Auta z lat 80-tych i początku 90-tych mają według mnie swój niepowtarzalny klimat. Długo by wymieniać modele, który do dzisiaj robią na mnie wrażenie designem (kanciastym zazwyczaj) czy ciekawymi rozwiązaniami technicznymi. Ogromna większość z tych samochodów łapie się już pod etykietę youngtimer czyli mają ponad 25 lat. A co by było, gdyby nagle stać się właścicielem takiego pojazdu sprzed lat obecnie, gdyby mieć praktycznie nowe auto z roku na przykład 1987 w stanie fabrycznym? Spośród wcale niemałej ilości takich ofert zainteresował mnie niesamowity wehikuł w postaci Citroena BX w wersji kombi.
Ówczesny francuski kompakt (dane techniczne sprawdzicie chociażby pod www.autocentrum.pl) wielkościowo kształtowałby się dzisiaj w czołówce segmentu C ze swoim rozstawem osi 2655 mm i chociażby pojemnością bagażnika. Patrząc na listę silników też nie można mieć zastrzeżeń – benzynowe od 1.4 poprzez 1.6, 1.9 w wielu wariantach mocy, diesle turbo lub bez doładowania, do tego opcjonalny napęd 4×4 w wybranych konfiguracjach. Oczywiście hit to hydropneumatyczne zawieszenie, z którego słynął Citroen. Co do samej znalezionej przeze mnie oferty to samochód ma przebieg poniżej 4.000 km i ze zdjęć wynika, że jest w stanie fabrycznym. Absolutnie nowe auto! Cena? Ponad 40.000 PLN w przeliczeniu na złotówki? Czy ma to sens, czy lepiej kupić średnio wyposażone nowe auto z segmentu B? Mając takie wolne środki totalnie niepotrzebne mi do niczego, nie zastanawiałbym się długo i „cytryna” mogłaby się stać swego rodzaju inwestycją.
Niestety, na dzień dzisiejszy BX nie jest dobrą inwestycją, ale jeśli miałbyś go zachować w takim stanie dla swoich potomków to kto wie 🙂
Niestety, to jest wybór między sercem a rozumem, ale nie patrząc totalnie na nic i stać się posiadaczem takiego „nowego” auta…. marzenie 🙂
Coś o tym wiem 🙂 Miałem 2 BXY, teraz szósty rok jeżdżę Xantią i tęsknię za BXem.